Czy publikowanie tych samych postów na różnych kanałach jest błędem?

Wyobraź sobie, że wchodzisz na Facebooka jakiejś firmy i przeglądasz jej posty. Potem zaglądasz na Instagrama… i widzisz dokładnie te same kreacje. Nie raz na miesiąc. Nie sporadycznie. Prawie każdy post jest kopią z poprzedniego kanału. Jak to odbierasz?
Wrzucanie takich samych postów na kilka kanałów w social mediach to jeden z najczęściej wytykanych „grzechów” w prowadzeniu social mediów. No bo jak to można iść tak na łatwiznę?
I przyznaję – jakiś czas temu sam do tego podchodziłem w ten sposób. Nie można i już. Zakaz.
Jednak im głębiej wchodziłem w social mediowy las, tym większe miałem wątpliwości. Co, jeśli to nie jest takie zero-jedynkowe?
Przyjrzyjmy się temu bliżej.
Publikowanie tych samych postów na różnych kanałach – błąd czy nie?
Jak to zwykle bywa, temat ma dwie strony medalu. Powielanie treści w różnych kanałach też. Są plusy i minusy.
Zacznijmy od ciemniejszej strony mocy:
Dlaczego błąd? O minusach powielania contentu
⛔️ Tracisz szansę na wielokanałowość.
Jeśli ktoś widzi dokładnie te same posty na Instagramie, Facebooku i LinkedInie, prawdopodobnie będzie Cię obserwował tylko w jednym z tych miejsc. Po co miałby inaczej, skoro wszędzie jest to samo?
⛔️ Możesz sprawiać wrażenie marki leniwej, nieambitnej.
Ktoś może zapytać: „Czy tak samo podchodzisz do pakowania produktów do wysyłki albo do wykonywania usług?”
⛔️ Niewykorzystany potencjał platform.
Instagram, Facebook, LinkedIn, TikTok – każda działa inaczej. Powielając content bez dostosowania, rezygnujesz z tego, co dany kanał „lubi i oferuje”.
⛔️ Zgrzyt w formacie i tonie.
To, co świetnie zadziała jako post na Facebooku, może przejść kompletnie niezauważone na Instagramie.
Dlaczego to nie błąd? O zaletach publikowania tych samych postów
✅ Oszczędzasz czas i energię.
Zamiast tworzyć wszystko od zera, możesz ten czas przeznaczyć na inne ważne rzeczy, jak odpowiadanie na komentarze.
✅ Docierasz dalej.
Twoje posty organiczne trafiają zazwyczaj do zaledwie kilku procent followersów. Jaka jest szansa, że jedna osoba zobaczy ten sam post na Facebooku i Instagramie? Minimalna. A skoro tworzysz dobre treści, niech zobaczy je jak najwięcej osób, niezależnie od platformy.
✅ Wzmacniasz przekaz.
Jeśli ktoś już jakimś cudem zobaczy ten sam post więcej niż raz, to jeszcze nie koniec świata. To wręcz szansa. Jeśli zobaczy Twój post drugi lub trzeci raz, to Twój komunikat ma większą szansę zapisać się jej w pamięci.
✅ Budujesz obecność na wielu kanałach bez przeciążenia.
Nie musisz rezygnować z obecności na sensownych platformach tylko dlatego, że brakuje Ci czasu czy budżetu. Możesz mądrze wykorzystać to, co już masz i być „tu i tam”.
Werdykt – powielanie treści to…
Wiecie, dlaczego lubię dzielić się wiedzą? Prowadząc warsztaty, tworząc kursy lub pisząc artykuły takie, jak ten? Mogę wtedy na spokojnie poukładać sobie myśli. Spojrzeć na temat z dystansu. Złapać szerszą perspektywę, a na co dzień nie zawsze mam na to przestrzeń.
Kiedyś byłem stanowczo na „nie”. Powielanie contentu? Nie tędy droga. Z czasem jednak coś zaczęło mi nie grać. Coś zgrzytało w tym zero-jedynkowym podejściu.
I dziś widzę to już jasno: to wcale nie musi być błąd. A wręcz przeciwnie – w wielu przypadkach to rozsądna, a nawet wskazana praktyka.

(choć oczywiście nie zawsze i nie wszędzie… ale to już inna historia, nie ma co rozdrabniać).
Najważniejsze? Robić to z głową. Czyli…
Powielanie contentu między kanałami – jak robić to z głową?
Jak już ustaliliśmy, można publikować takie same posty na różnych platformach. Warto jednak pamiętać o kilku rzeczach, które mogą dodatkowo zniwelować wspomniane wcześniej minusy, a wzmocnić plusy.
Zmieniaj dni publikacji
To, co dziś publikujesz na Instagramie, możesz wrzucić na Facebooka za tydzień lub dwa. Zwiększysz szanse na to, że ktoś nie zapamięta faktu, że już ten post przecież gdzieś widział.
Wprowadzaj drobne zmiany
Czasem wystarczy inne pierwsze zdanie, drobna zmiana w nagłówku czy kolejności elementów. Możesz też wrzucić inne zdjęcie na grafikę albo zmienić muzykę w reelsie. Nie tylko zniwelujesz wrażenie marki „leniwej”, ale możesz przy tym odkryć, co z Twoimi odbiorcami rezonuje lepiej.
Dopasuj format do kanału
To już nieco poważniejsza zmiana, ale wciąż mówimy o identycznej (lub prawie) treści. Załóżmy, że na Facebooka wrzucasz grafikę z tekstem „7 miejsc, które warto odwiedzić latem na Mazowszu”, a te miejsca wymieniasz w treści posta. Na Instagramie możesz zrobić z tego karuzelę, gdzie 1 kafelek = 1 miejsce.
Zadbaj o szczegóły
Są elementy, które jednoznacznie wskazują na to, że content jest powielany po linii najmniejszego oporu. Takie błędy, że aż świerzbi, żeby je wytknąć. Tego absolutnie nie robimy! O czym mówię? Na przykład:
- Na Facebooku piszesz „link w bio!”, tak jak na Instagramie
- Nie poprawiasz oznaczeń innych profili po @
- Na Instagramie publikujesz post zachęcający do głosowania reakcjami jak na FB
Zadbaj, aby każda platforma miała coś „swojego”
Nie powielaj wszystkiego. Zadbaj, aby wszędzie pojawiło się coś, co w danym kanale jest wyjątkowe. Na Facebooku zrób głosowanie reakcjami i stwórz wydarzenie. Na Instagramie publikuj karuzele i zadbaj o Storiesy. Na LinkedIn pamiętaj o publikowaniu dokumentów PDF (czyli tych linkedinowych karuzel).
Mieszaj.
Niech powielany content nie stanowi 100% tego, co publikujesz. Niech to będzie np. 75%. Czyli, jeśli publikujesz po 12 postów na platformę miesięcznie, 8 będzie takich samych. A wtedy 4 posty na FB i 4 na IG będą stworzone tylko na nie. To nawet mogą być te same tematy – ale niech podejście będzie zupełnie inne.
Podsumowanie
Powielanie treści między kanałami nie jest ani błędem, ani rozwiązaniem idealnym. To narzędzie jak każde inne – działa najlepiej w dobrych rękach. Jeśli wiesz, po co to robisz, masz świadomość ryzyk i chcesz wyciągnąć więcej z tego samego contentu – droga wolna.
A jeśli masz więcej czasu i zasobów? Eksperymentuj. Kombinuj. Ale pamiętaj też, że w wielu sytuacjach tworzenie kompletnie nowego contentu na różne platformy nie ma sensu.